Wszyscy wiedzą, że ustawodawcom często nie spieszy się z opracowywaniem przepisów, które usprawniałyby życie lub chociaż rozwiązywały pewne prawne absurdy. Rozpracowywanie różnych kwestii niejednokrotnie ciągnie się latami, cierpliwi mogą jednak liczyć na pozytywny finał. Tak też było w przypadku ostatniej decyzji podjętej przez Komisję Europejską.
Cała sprawa dotyczy rowerów elektrycznych z napędem ride-by-wire, czyli takich, które nie mają ani łańcucha, ani paska. O podobnym rozwiązaniu pisaliśmy przy okazji napędu Free Drive wykonanego przez niemiecką markę Schaeffler. Ukończenie trwających 5 lat procesów legislacyjnych sprawia, że zarówno rowerzyści, jak i producenci będą mieli teraz możliwość rozwoju tej technologii. Zanim jednak omówimy, co zmieniło się w prawie UE i jakie szanse stwarzają nowe regulacje, powiemy krótko o tym, jak działa ten system.
Rowery elektryczne ride-by-wire – na czym to polega?
Od początku swojego istnienia rowery wyposażone były w łańcuch umożliwiający przenoszenie mocy generowanej podczas pedałowania na tylne koło i napędzanie pojazdu. Mowa tu oczywiście o standardowych rowerach, z wyłączeniem welocypedów, które również pozbawione były łańcucha. Ostatnio producenci rowerów często zastępują łańcuch paskiem, który nie wymaga tak częstej pielęgnacji i wyróżnia się cichą pracą. Te dwa rozwiązania stosowane były także w rowerach elektrycznych.
Producenci poszli jednak o krok dalej i niedawno powstały systemy, w których korba z alternatorem łączy się z silnikiem w piaście jedynie poprzez kable. Prąd niezbędny do zasilania jednostki magazynuje się oczywiście w akumulatorze, jednak energia generowana jest także podczas pedałowania, a nadwyżki niewykorzystane przez silnik ładują baterię. Wszystkie komponenty współpracują ze sobą dzięki magistrali CAN koordynującej ich pracę.
Jakie są zalety takiego systemu? Przede wszystkim ogranicza on liczbę koniecznych części, w tym łańcucha, który często musi być czyszczony oraz smarowany, aby nie uległ zniszczeniu i nie uszkodził innych komponentów. Dodatkowo zamontowany w korbie alternator ładuje baterię i sam generuje moc niezbędną do pracy silnika, więc ryzyko rozładowania ogniwa podczas jazdy jest znacznie mniejsze niż w standardowych e-bikeach.
W czym leżał problem legislacyjny?
Mówiąc krótko, problemem w tym przypadku była biurokracja. Urzędnicy stwierdzili, że rower z silnikiem nieposiadający łańcucha ani paska to pojazd, ale nie e-bike. Nie mógł więc być użytkowany na takich samych zasadach, jak elektryki. Także sam handel tego typu produktami wymagał zupełnie innych uprawnień. Wiązało się to z groźbą, że producenci takich rowerów będą musieli płacić kary w wysokości 5 tys. euro za ich sprzedaż. To w oczywisty sposób hamowało rozwój tej technologii oraz jej popularność.
Co się zmieniło?
Obecnie Komisja Europejska ustaliła, że rowery elektryczne z napędem ride-by-wire określane będą jako EPAC, czyli Electrically Power Assisted Cycle, co oznacza po prostu rowery ze wspomaganiem elektrycznym do 25 km/h. Systemy tego typu są więc oficjalnie traktowane jako e-bike na terenie całej Unii Europejskiej. Aby tak było, muszą jednak spełniać określone wymagania określone w akcie prawnym:
- Maksymalna moc, z jaką pracować ma silnik, wynosi 250W.
- Funkcjonowanie motoru ma być możliwe jedynie podczas pedałowania, co oznacza, że rower nie może być napędzany jedynie samą energią elektryczną (wyjątek stanowi funkcja asysty chodzenia stosowana przy pchaniu roweru – nie może on jednak przekraczać prędkości 6 km/h).
- Kiedy rowerzysta przestanie pedałować, silnik musi się wyłączyć.
- Energia generowana przez silnik musi stopniowo słabnąć w miarę rozwijania wyższych prędkości, tak aby przy 25 km/h całkowicie przestawał on pracować.
Są to więc normalne wymagania dotyczące rowerów elektrycznych. Zmiany w prawie sprawiają, że producenci elektryków już nie muszą obawiać się kar za produkcję rowerów z systemem ride-by-wire. Można więc przewidywać, że w najbliższych latach na rynku e-bikeów pojawi się wiele innowacyjnych ciekawostek, które z pewnością wywołają spore zamieszanie.
Czego możemy się spodziewać?
Technologia ride-by-wire może przede wszystkim przyczynić się do rozwoju rowerów elektrycznych miejskich oraz modelach e-cargo. Możliwe są jednak także inne rozwiązania, takie jak choćby zaprezentowany przez markę Canyon projekt pojazdu Capsule Concept będący swego rodzaju hybrydą roweru elektrycznego oraz malutkiego samochodu. Ten wynalazek omówimy jednak w osobnym artykule.